Blog dostępny również pod adresem izabelaszmit.wordpress.com
(dostęp do serwisu blogspot został częściowo utrudniony w Turcji)

niedziela, 21 listopada 2010

Wybory 2010

21 listopada 2010 – wybory lokalne w Polsce, to pierwszy raz kiedy nie biorę w nich udziału…

Odkąd skończyłam 18 lat brałam udział we wszystkich wyborach i jestem z tego dumna, bo nikt nie może mi powiedzieć, że nie mam prawa marudzić na sytuację w kraju. Mam prawo marudzić i nawet nie można mi powiedzieć, że przecież na nich głosowałam to czemu marudzę – tego też nie można mi powiedzieć, bo nigdy nie marudzę na tych na których głosowałam.

Spędziłam kilka miesięcy studiując i pisząc eseje na temat zachowania się wyborców i tego czym się kierują oddając głos. I zawsze i wszędzie słyszę powtarzane jak mantra zdanie: nie wzięcie udziału w wyborach to też wybór polityczny ! Owszem, ale jak pytam jaka jest suma tego wyboru? To niestety nie ma już odpowiedzi. To nie referendum, żeby frekwencja miała rozstrzygające znaczenie, bo jak nie osiągniemy progu to opinia nieważna.

Przecież to tak jak z zakupami w sklepie, przecież nie jest mi obojętne który sok kupię, skoro mam jeden ulubiony. Mogę też nie pójść do sklepu, tylko wtedy sama sobie szkodzę, bo będę spragniona. Marketing polityczny czy nam się to podoba czy nie jest takim samym marketingiem politycznym. Ale to od nas zależy czy damy się nabrać na "kiełbasę wyborczą" i ładniejszy lub brzydszy uśmiech. Nigdy natomiast nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że praca marketingowca jest nieetyczna, to raczej my dajemy się nabrać na proste triki. Praca w marketingu jest jak każda inna. Tak samo lekarz ma obowiązek leczyć morderców, tak samo obrońca ma obowiązek bronić gwałciciela, tak samo marketingowiec czasem sprzedaje kłamcę albo kiepski towar.

Bardzo podoba mi się tegoroczna kampania społeczna "Idź i głosuj świadomie", która w pewien sposób do tego nawiązuje.

 








Więc życzę świadomych wyborów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz