Blog dostępny również pod adresem izabelaszmit.wordpress.com
(dostęp do serwisu blogspot został częściowo utrudniony w Turcji)

piątek, 19 listopada 2010

Lublin – Warszawa – Stambul – Bursa

Czas wyjazdów i powrotów jest zawsze ciężki, nieważne w jakim kierunku jedziesz, zawsze musisz się z kimś żegnać. Praktyka nauczyła mnie, żeby dzielić podróż na małe odcinki, wtedy można zapobiec wszystkim niechcianym niespodziankom. Dlatego zawsze staram się znaleźć w mieście wylotu, a że najczęściej latam z Warszawy to miejsce na kanapie zawsze się znajdzie.

I znów skorzystałam z możliwości, ale następnego dnia musiałam oddać klucze bratu. Wywołałam generalne poruszenie turkocząc moją śliczną walizunią (w kwiatki) przez plac musztrowy, wtedy gdy odbywały się na nim zajęcia. Po drodze spotkałam dyżurnego i zapytałam o numer 69, a on powiedział, że to ten żółty wskazując w kierunku, gdzie nie było nawet żółtego liścia na drzewie. Zielony owszem, brązowy owszem, ale nie żółty. Kiedy znalazłam 69, okazało się, że jest zielony, że nawet koza by zjadła, myśląc że to trawa.

Kiedy już dotarłam na lotnisko, odprawiona, usiadłam i w głowie pojawiła mi się jedna myśl: To on czy nie on? To on czy nie on? Dziewczyno nie dowiesz się nigdy jak nie zapytasz. Pozbierałam manatki i poszłam w kierunku mężczyzny siedzącego przy stoliku: Przepraszam, czy jest Pan wykładowcą na UMCS? Czy nazywa się Pan (aaa nie powiem…)? Dwie pozytywne odpowiedzi. To on. I tak mi nie uwierzycie... W grudniu 2006 współorganizowałam konferencję "Dzień Turcji" i prowadziłam panel dyskusyjny pomiędzy zaproszonymi gośćmi, jednym z nich był właśnie spotkany dziś wykładowca. Turcja tu, Turcja tam. Spotkanie było naprawdę przyjemne i zwykle długi lot tym razem minął jak mrugnięcie okiem. Warto dodać, że pierwszy raz wylądowałam w Turcji bez półtorej godzinnego opóźnienia, prawdopodobnie dzięki Ł., który wtedy miał zajęcia na wieży kontrolnej (wiedział, że lecę tego dnia).

I tak to jestem znów w Bursie, zielonej Bursie. 4 tygodnie i znów będę w Polsce na święta, latam jak stewardessa… może by tak zmienić zawód?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz