Po (jak zwykle w niedziele) obfitym śniadaniu, które skończyło się popołudniu, pojechaliśmy 8-osobową grupą do ogrodu botanicznego i do zoo. Pogoda w Bursie w weekend naprawdę dopisała i pomimo 5 stopni na termometrze, odczuwaliśmy co najmniej 15.
Tak naprawdę to nie ma co komentować. Może tylko krótkie przemyślenie: kiedy oglądałyśmy zdjęcia z L wieczorem, obie stwierdziłyśmy, że w końcu z naszych twarzy bije radość i jak tak dalej pójdzie nawet jej będzie trudno stąd wyjeżdżać. A ja po powrocie do domu i spakowaniu mojego miłego (pojechał do Stambułu już teraz starać się o wizę na Wielkanoc) rozejrzałam się wokół i przyszło mi do głowy, że będzie mi się bardzo trudno żegnać z tym mieszkaniem i tym miastem… Już tyle wspomnień i momentów w życiu tu zostawiłam.
Poniżej zdjęcia z wycieczki.
lubię to zdjęcie |
ktoś powiedział... międzynarodowa sesja w Bursie a ktoś inny dodał... robiona przez 4 Turków' od lewej E, L, ja, AS |
kicikicikici... |
kotecek chce spać |
strusie w pomieszczeniu z betonową podłogą, pilnowane przez zebrę, a do z tymi skrzydłami do tyłu, tak jak by mówiły: i co z tego? |
jeżeli szukaliście miejsca, gdzie się chowa słońce po zmierzchu, to ja je znalazłam, ktoś zamyka je w takiej kuli |
trochę jak sawanna |
turkey in Turkey... albo cośtam |
a ten dla tatusia od G |
i jeszcze jeden... ojej przecież to nie wielbłąd tylko dromader |
a potem pojechaliśmy na mercimek çorbası |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz