Pierwsze robocze spotkanie zarządu grupy do spraw cudzoziemców w Bursie za nami. Było bardzo pracowicie, wyczerpująco i owocnie zarazem.
Przed spotkaniem, w wolnej od pracy chwili zebrałam wszystkie nasze pomysł w prezentację i upubliczniłam osobom z zarządu przez bardzo użyteczne narzędzie Google Dokumenty. Moja kreatywność spotkała się z bardzo pozytywną reakcją, a moje pomysły na projekty nie tylko spodobały się, ale były i inspiracją do kolejnych projektów.
O co właściwie walczymy? O lepsze życie w Bursie dla cudzoziemców...
Walka z wiatrakami? Niezupełnie.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że w Turcji nie potrzeba heroizmu, tylko cierpliwości i zawziętości.
Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo - Owidiusz
(tłum. Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem)Tak jak jakby to zdanie było wypowiadane właśnie o Turkach. Ile trzeba się nachodzić, żeby coś wychodzić, trochę jak zdawanie poprawek na jednej z lubelskich uczelni, trochę jak załatwianie spraw w urzędach i dziekanatach. To wszystko tylko podobne, bo Turcja to niezapomniany klimat.
Społeczeństwo obywatelskie dopiero się tu rodzi w bólach i myślę, że właśnie dlatego mamy sporą szansę na zrealizowanie projektów. Jako politolog z wykształcenia widzę tu też sporą szansę dla siebie na rozwój naukowy. Bardzo lubię ten temat i poważnie rozważam wystartowanie na uczelnię w Turcji na studia doktoranckie. I byłoby to o wiele łątwiejsze z gotowym tematem badawczym. Nie bez znaczenia była ostatnia rozmowa z "zhiszpanizowanym A", który wlał we mnie pozytywne myśli i zagrał mi na ambicji: że co? że niby Ty nie dasz rady?
Możecie się śmiać: społeczeństwo obywatelskie w Turcji? To prawda, że może jeszcze słabe, że jeszcze niewidoczne, że jeszcze młode, ale ten temat trzeba rozpatrywać w szerszym kontekście. Najpierw należałoby się przyjrzeć historycznemu tłu, a potem politycznym układom w czasach wolnej republiki. Nie bez znaczenia jest też kwestia kobiet i mniejszości etnicznych. Allahallah !!! Zaraz zacznę szukać wydziałów nauk politycznych w Turcji... i wysyłać aplikacje.
Może lepiej było próbować zdawać na studia doktoranskie w Polsce, zamiast przyjeżdżać na praktykę, ale z drugiej strony nie przerobiłabym tych wszystkich wydarzeń na własnej skórze i nie siedziałabym teraz pisząc tego bloga... I tu znów przypomina mi się to co mi napisała KWA "jeszcze żeby mi ktoś powiedział, która droga jest dobra i na końcu której będę wiedziała, że dobrze zrobiłam...". Jak to dobrze mieć mądrych znajomych. Ale nie ma co żałować, że się czegoś nie zrobiło.
A wracając do naszej Yabanci... niewątpliwie nastąpił przełom po ostatnim spotkaniu i z fazy bessy wchodzimy w wyraźną fazę hossy. Może to za sprawą zmiany przewodniczącej, a może czysty akt psychologiczny podobny jak "efekt Nowego Roku". Przedyskutowaliśmy pomysły, nadaliśmy i kształt, a za tydzień spotkanie generalne i przechodzimy do działania.
Trzymajcie za nas kciuki i życzcie wiatru w skrzydła !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz