W niedzielę było trochę leniwie, jak to w niedzielę. Po przepysznym śniadaniu zrobionym przez G, postanowiliśmy, że dołączymy do naszych znajomych i pomkniemy Teleferikiem w góry pospacerować i przemrozić conieco.
Pogoda miała być naprawdę piękna, a tymczasem była taka sobie. Bilet w obie strony do drugiej stacji kosztuje 15 TL, do pierwszej stacji mniej, ale nie mam sensu się tam zatrzymywać, bo tam nic nie ma, oprócz faceta z końmi...
Z drugiej stacji można natomiast złapać busika albo kolejną kolejkę w stronę Uludag, w miejsce gdzie można pośmigać na nartach. My natomiast udaliśmy się na spacerek po śniegu... w trampkach (gratulujemy E trafnego doboru obuwia). Wypiliśmy turecką kawę i herbatę, a potem wróciliśmy do domów na wieczorne nic nie-robienie, bo w końcu dziś już poniedziałek i nowe wyzwania czekają.
Pogoda miała być naprawdę piękna, a tymczasem była taka sobie. Bilet w obie strony do drugiej stacji kosztuje 15 TL, do pierwszej stacji mniej, ale nie mam sensu się tam zatrzymywać, bo tam nic nie ma, oprócz faceta z końmi...
Z drugiej stacji można natomiast złapać busika albo kolejną kolejkę w stronę Uludag, w miejsce gdzie można pośmigać na nartach. My natomiast udaliśmy się na spacerek po śniegu... w trampkach (gratulujemy E trafnego doboru obuwia). Wypiliśmy turecką kawę i herbatę, a potem wróciliśmy do domów na wieczorne nic nie-robienie, bo w końcu dziś już poniedziałek i nowe wyzwania czekają.
Po odstaniu w kolejce na około 200-300 osób w końcu ujrzeliśmy wagonik kolejki... |
...i te przerażone twarze dzieci, oczywiście nie zraziliśmy się ani na chwilę i... |
... już za chwilę wznosiliśmy się ponad dachami domów... |
i drzewami... |
a za chwilę nie było już widać skąd przybywamy... |
niektórych to nawet cieszyło... |
a te słupy powodowały głośne: Oooooooouuuuuooooooo! |
a to ładne, prawda? |
troszkę się pogoda popsuła, ale ta jasna linia w chmurach nadaje klimatu |
takie małe Krupówki |
oczywiście pierwsze co usłyszeliśmy po wyjściu z wagonika to nawoływanie muezina |
oczywiście zdjęcie z samowyzwalacza, ale bieg po śniegu po kolana trochę zwalnia i przewraca |
nasi tu byli |
kawa po turecku zrobiona a ten kieliszek na patyku to cezva to parzenia kawy po turecku |
a to samowar do parzenia herbaty po turecku, w górnym czajniczku jest esencja herbaty, w głównej części gotująca się woda, a pod kranik podstawia się szklaneczkę - tulipanka |
w tej restauracji kupuje się surowe mięso przgotowane do grillowania, a potem samemu się je grilluje na takich specjalnych grillach, ciekawe rozwiązanie... |
ostatnie spojrzenie na Uludag |
i powrót do rozświetlonej Bursy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz