Pierwsza impreza AIESEC dla wszystkiech trainees, czyli wszystkich osób, które są w Bursie na praktykach międzynarodowych. Jak wynika z poprzedniego posta urządziliśmy sobie mały pre-event w mieszkanku przy Żubrówce i międzynarodowych drinking games. Było coraz śmieszniej. W busie który wiózł nas na imprezkę bawiliśmy się już na maksa, na przykład przy tym:
Sam klub natomiast okazał się... niewypałem. Jak zwykle kiedy wszyscy nastawiają się na super imprezę, ona okazuje się niewypałem. Dlatego bo:
- klub był baaardzo daleko
- piwo było baaardzo drogie - 7,5 lira za piwo !!!
- muzyka była za bardzo turecka
Na szczęście M. (pozdrawiam) przyszła ze swoimi znajomymi. Ta to ma wzięcie, za każdym razem ktoś inny. I chłopcy pomimo, że Turcy, też byli znudzeni tą muzyką, więc spędziliśmy miły wieczór na zewnątrz klubu rozmawiając w połowie po turecku i angielsku. Mieli ze mnie spory ubaw, ale jednocześnie byli pełni podziwu, za taki upór w dążeniu do celu. Powrót do domu przyniósł miłe zaskoczenie, temperatura spadła poniżej 20 stopni i nawet jak dla mnie było mocno rześko.
Sobota okazała się wielkim dniem sprzątającym, jak trzy ostatnie soboty. Chłopaki są dobre chłopaki, ale trzeba przyznać, że mają talent w zapuszczaniu mieszkania. Dziś przyszła kolej na gruntowne porządki w całym mieszkaniu + rozmrażanie zamrażalnika i mycie lodówki. W zamrażalniku spędziłam godzinę z suszarką do włosów, żeby pozbyć się góry lodowej, która najprawdopodobniej była tam od czasów Titanica. A potem jeszcze mycie lodówki. Musiałam wszystko dokładnie wyszorować, bo zawsze bałam się, że w tej lodówce to jedzenie coś zjada, jak wcześniej wszystko co wylądowało za lodówką... Straszne... Najokropniejsze było to, że nie mogłam opróżnić zamrażalnika, bo to co ktoś tam kiedyś włożył po prostu przymarzło...
A. postanowiła dziś ugotować pyszny obiad i przyznaję, że na prawdę wszystko było lezzetli - smaczne. Na pierwsze ogórkowa, bo mają tu ogórki kiszone, a na drugie pierogi z serem i pierogi z mięsem... takim jak na kebaba. A więc jak to się mówi Afiyet olsun! - Smacznego!
______________________________________________________________
Apel...
Autorka bloga bardzo uprzejmie prosi o ujawnianie się i podpowiadanie jej co nie zostało odpowiednio wyraźnie opisane, bo będzie dzień, kiedy skończą jej się pomysły na wpisy i będzie tragedia...
_____________________________________________________________
A tymczasem najświeższe wieści z frontu...
G. wczoraj dopłynął do Mombasy, Kenia. Do naszego spotkania zostało 2,5 miesiąca. A ja strasznie, strasznie tęsknię. Prawie codziennie możemy pogadać na czacie gmaila. I wiem, że on też wychodzi z siebie i staje obok, bo to irracjonalna sytuacja, że ja jestem tu, a jego tu nie ma. Zauważam jednak pewien postęp, bo o to w końcu po roku, jesteśmy w tej samej strefie czasowej. Nawet jeżeli jesteśmy aktualnie na różnych kontynentach i oddaleni od siebie o jakieś 4723.8 km... Hay Allah!
Hej,
OdpowiedzUsuńtakie małe sprostowanie:
piwo 7,5 Tl to wcale nie jest drogo, a muzyka jak na tutejsze waruny i tak nie była tragicznie turecka - bywa jeszcze gorzej, evet ;)
Pozdro od M.
(tej od brania );p
być może, ale...
OdpowiedzUsuńMPub - jedno piwo 5-6 LT
Biramanya - kubełek z lodem i 4 butelkami 20 LT
można? można :P i to przy Altıparmak Caddesi
nawet w pubie przy Atatürk Caddesi trzy Heinekeny (import) 6 TL
muzykę bardzo lubię, ale tę co leci w radio w ciągu dnia, bo jeżeli chodzi o imprezę, to ja jakoś nie potrafię się przemóc :D