Blog dostępny również pod adresem izabelaszmit.wordpress.com
(dostęp do serwisu blogspot został częściowo utrudniony w Turcji)

poniedziałek, 18 października 2010

Weekend w Stambule…


W piątek zaraz po pracy udałam się na weekend do Stambułu. Na zaproszenie E. i H. – kuzyna G. i jego żony (dla ścisłości G. nie ma żony, to żona E.). Długo odkładaliśmy to spotkanie, bo albo ja nie mogłam albo oni nie mogli. Ale w końcu się udało i na prawdę było fantastycznie.

Turecka gościnność to temat rzeka. Można pisać o wszystkim: od metrażu mieszkań zaczynając, a po szczególnej opiece nad 'samotnymi kobietami' kończąc. Dlaczego metraż mieszkań ma znaczenie? Bo dla przykładu mieszkanie E. ma 88 m2 i jest to bardzo małe mieszkanie jak na standardy tureckie, bo standard to 100-130 m2. Pierwsze pytanie, z jakim spotkał się E.: A co będzie jak będziesz miał 5 gości jednej nocy? Gdzie ich położysz? I dla przykładu w ten weekend nie byłam jedynym gościem, bo w tym samym czasie z odwiedzinami była tez E. - przyjaciółka H. z dawnych lat. Mieszkanie ma bardzo ładny standard i w sumie 3 pokoje z salonem.

Jak to wygląda w praktyce? Sporo zależy od hierarchii i ważności gościa. Najważniejszym gościom odstępuje się swoje łóżko, a wszystkim powinno zapewnić się osobny pokój. I tak E. spala w sypialni gospodarzy na ich łożu, a ja w pokoju gościnnym. E. i H. natomiast w salonie na ogromnej malinowo-czerwonej sofie.

I taki jest zwyczaj. Dodatkowo goście mogą zostać tak długo jak tylko chcą i mogą wpaść z odwiedzinami w każdej chwili. I każdego gościa najpierw trzeba dobrze nakarmić i napoić herbata albo kawa niezależnie od pory dnia czy nocy. Dlatego zaraz po przyjeździe o północy zostałam zapytana czy jestem głodna i już pierwszy błąd…, bo nie byłam, ale przyjęłam talerz rozmaitości i kilka filiżanek herbaty, przy której nam się miło gawędziło do 2 w nocy.

Sobota - dzień w hamamie

Zanim przyjechałam napisałam do H. o tym, że bardzo chciałabym pójść do tureckiego hamamu, ale mam kulturalnego stracha, bo kompletnie nie wiem jak się tam zachować. H. na prawdę stanęła na wysokości i najpierw wszystko mi wytłumaczyła a potem załatwiła kartę że zniżka na 40 % ceny w jednym z najstarszych hamamów w Stambule w samym centrum półwyspu historycznego. Nie mam zdjęć, bo to było zbyt niebezpieczne dla mojego aparatu, ale wszystko można zobaczyć na stronie internetowej hamamu. Jest to naprawdę jeden ze słynniejszych hamamów w Turcji, nawet Kate Moss miała tu swoja sesje zdjęciową.

Hammam Fashion: Wmagazine.com

Czym jest hamam? Hamam to publiczna łaźnia, podzielona na dwie części męska i damska. W dawnych czasach hamam służył do wyboru małżonki dla syna. Dlaczego? Bo było to jedyne miejsce gdzie kobiety widziały się zupełnie nago, a nie przez warstwy ubrań zakrywające cale ciało. Dlatego kiedy powiedziałam G. w pracy, że idę do hamamu z zona kuzyna G., ona zaczęła się śmiać i mówić, że chcą mnie sprawdzić.

Przy wejściu do hamamu dostaje się kluczyk do przebieralni, a w przebieralni czeka specjalna narzutka
peştemal i specjalne klapeczki nalın. I w zasadzie powinno się mięć tylko to na sobie wychodząc z przebieralni, ale nie wszystkie kobiety są tak odważne. Dlatego wszystkie trzy miałyśmy pod spodem bikini. Wilgotna marmurowa posadzka jest bardzo śliska a drewniana podeszwa klapek wcale nie ułatwia chodzenia, wręcz przeciwnie.

Sen sultan oldun…, czyli jak stałam się sułtanem…

Najpierw wchodzi się do w pełni marmurowej sali, które jest kwadratowa albo okrągła. Pod ścianami są kraniki z ciepła i zimna woda i marmurowe korytka. A po środku sali ogromne marmurowe łoże, które jest podgrzewane. Po wejściu siada się pod ścianka na ciepłym schodku i jak w saunie skóra zaczyna się pocić. Po jakimś czasie przychodzi kobieta, która będzie zajmować się naszym ciałem. Co ciekawe, po kilku minutach pocenia, kiedy potarłyśmy nasza skore, zaczęła się zwyczajnie wałkować. I o to chodziło, bo zadaniem hamamu jest zmyć z nas brud sprzed roku.

Kiedy kobieta w końcu przyszła, wzięła mnie za rękę i powoli prowadziła na marmurowe łoże, gdzie juzżbyła gotowa poduszeczka dla mnie i rozłożona narzutka, ta która miałam na sobie. Przedstawiłyśmy się sobie i normalnie powinna się rozkręcać rozmowa jak u fryzjera, ale w moim przypadku cisza, bo bariera językowa. Ale na szczęście leżałam obok H. wiec wszystkie 4 wesoło szczebiotałyśmy.

Najpierw Luçi kazała mi zdjąć gore od bikini. O o!!! To samo wcześniej zrobiły H. i E. Cóż było począć… Potem L. szorstką rękawicą zdarła ze mnie skore, wydając polecenia: Turn, sit down, lay down. Potem musiałam pójść pod te kraniki gdzie inna kobieta spłukała to, co zostało. Następnie L. przy pomocy specjalnego kremu zaczęła masaż. A na koniec jeszcze jedno mycie specjalna szorstka miotłą. Na koniec po płukaniu L. umyła mi włosy. I tak stałam się sułtanem… Na koniec dostałyśmy jeszcze po szklance soku z pomarańczy. A wszystko (ręczniki, suszarki) zapewnione i w cenie. Tylko w Sali głównej napis głosi: napiwki mile widziane (czyt. Obowiązkowe) i na koniec sesji po doprowadzeniu się do względnego porządku należy dąć napiwek swojej masażystce.

Musze przyznać, że ta przygoda z hamamem była naprawdę fantastyczna i trochę jak podroż w czasie…

Spacerkiem po Stambule

Po hamamie przeszliśmy spacerkiem dzielnice, w której mieszkaliśmy z G. ostatnim razem. To dopiero był wehikuł czasu. Widziałam nawet okno naszego pokoju w hotelu Sewilla. Wszystkie te miejsca to tyle wspomnień, ze trzeba by było osobny blog stworzyć. I muszę powiedzieć jedno… nic się nie zmieniło. Nawet ta sama scena z wojskowa orkiestra na występ, której wtedy nie zdarzyliśmy. I chwiejąca się barierka, przez która o mało nie wypadłam za kulisy… Błękitny meczet, nadal stoi w tym samym miejscu i Hagia Sofia tez, tylko Top Kapi ponoć trochę deszcz zmoczył i jedna ze ścian trochę się ukruszyła.

Wieczorem natomiast udaliśmy się na herbatę i baklavę tudzież inne słodkości w miejsce, z którego roztaczał się piękny widok na most nad Bosforem. I do tego jeszcze telefon od G. prosto z Kenii i krotki postój na wzgórzu, z którego widok na oświetlony most był na prawdę cudny.

baklava z widokiem na most


32. Maraton Z Azji do Europy

Raz do roku w niedziele w Stambule odbywa się maraton. Przez kilka godzin zamknięty dla ruchu samochodowego jest most bosforski i jest to jedyny moment, kiedy można po nim przejść pieszo. Akurat udało mi się trafić na dokładnie ten weekend i przepiękną pogodę w Stambule, biorąc pod uwagę, jaka pogoda była ostatnio. Udało nam się dobrnąć tylko do polowy mostu, a w trakcie spaceru znów rozmowa zeszła na kwestie religii i tradycji w Turcji i w Polsce. Razem z E. jednogłośnie stwierdziliśmy, że Polska jest bardziej religijna niż Turcja, jeżeli chodzi o prawo i zachowanie grup społecznych (na pewno w kontekście krzyża na Krakowskim). 
















Na koniec tego pięknego dnia udaliśmy się na Kadiköy na lunch i po książkę do nauki tureckiego dla mnie. Kadiköy to dzielnica w Stambule, gdzie spędziliśmy z G. ostatni wspólny wieczór w kwietniu, oglądając zachód słońca nad półwyspem historycznym i snując plany na przyszłość. Nikt nie przypuszczał, że właśnie tak będzie wyglądać przyszłość za pół roku. Wtedy tez na Kadiköy poznałam E. 


ten budynek z flagą to restauracja' w której jedliśmy kolację


W czasie powrotu do Bursy w autokarze zmotywowana zakupem książki postanowiłam obejrzeć turecka tv w ramach osłuchania się z językiem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam Leonardo di Caprio (brzydal !!!) mówiącego po turecku…

powrót promem z Yalova

2 komentarze:

  1. Stambul przepiekny,ale nic nie przebije przygody i doswiadczenia w lazni:)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. no to wreszcie Ci coś można tu napisać:)))))))
    jak już wspomniałam w mailu łaźnia to rzecz po prostu BOSKA:) ja co prawda byłam w łaźni w Tunezji ale zasady te same. Brud z europejek można zbierać łopatami;)) przynajmniej ze mnie tak leciało pomimo wziętej dzień wcześniej kąpieli:) ale za to jaki był ubaw- po pachy:))
    u nas niestety by to nie przeszło ze względu na ogólnie panującą wstydliwość-jak się u nas ktoś pod prysznicem na basenie rozbierze- to się patrzą jak na dziwaka. Jak "tam" ( czyt. w łaźni) ktoś zostanie w ubraniu-reakcja jest taka sama:))ale łaźnia to jest to. I trochę mi tego brakuje, ale BiBi rekompensuje mi wszystkie braki i bolączki:)))
    pozdrawiamy serdecznie:))))))
    KWA i BA:))

    OdpowiedzUsuń